środa, 22 stycznia 2014

Norwegian Wood - Haruki Murakami

Jakiś czas temu postanowiłam się wybrać na "Wielkie wyprzedaże" do Galerii Krakowskiej. Poszłam sama, zdeterminowana, przygotowana w każdym detalu na łowy. I co? I nic.

                       Książka Murakamiego okazała się jedynym wartym uwagi trofeum.





Lista zakupionych rzeczy:

1. Lakier do paznokci - H&M  (bez szału)
2. Żel pod prysznic - H&M (ładnie pachnie)
3. Termofor - Empik (uroczy wygląd, działa tak jak powinien)
4. Książka - Empik (Wow!)
5. Kawa na wynos - McDonald (taka jak zawsze)

Spis godny największego poszukiwacza okazji, prawda? :)

Jednak pozycja 4 okazała się strzałem w dziesiątkę! Do zakupy skusił mnie wewnętrzny głos:
"Ktoś Ci mówił, że warto przeczytać" i oczywiście okładka! Sami przyznajcie, że coś w niej jest.



Książka opowiada historię młodego chłopaka Toru Watanabe, a dokładniej jego skomplikowanej miłości do dwóch (a może i więcej) kobiet. Jedna z nich to Naoko, dziewczyna jego tragicznie zmarłego przyjaciela. Piękna, mądra, lecz wydaje się być eteryczna i nieosiągalna. Po śmierci Kizukiego pogrążyła się w depresji. Mimo to łączy ją z Watanabe zaskakująco silna więź. Druga - Midori, można powiedzieć, że to kobieta z krwi i kości. Przeciwieństwo Naoko. Midori jest niezależna, pełna życia. Emanuje z niej energia, która urzeka Watanabe. Chłopak stał się prawdziwym mężczyzną, dojrzałym emocjonalnie dzięki nim.

Powieść "Norwegian Wood" została opublikowana w 1987 roku i to dzięki niej Murakami został sławny. Jest to książka, o której mówi się, że w Japonii przeczytał ją KAŻDY. Autor skromnie powiedział w jednym z wywiadów, że napisał tę powieść, bo chciał sprawdzić, czy potrafi napisać prostą historię.

Nie jest to książka, która porwie Cię w wir swoich wątków. Historia toczy się powoli. Ma się wrażenie, że zdania spadają jak krople z kapiącego kranu. Jeden wątek przeplata się z drugim i ciągnie... Mimo to książka wciąga. Z każdą kartką człowiek jest ciekawy co będzie dalej. I tak było ze mną. Książkę pochłonęłam w 3 dni! Przekładałam każda kolejną kartkę z wielką ciekawością.

W książce jest sex, śmierć, smutek, ból, cierpienie. Ale są też momenty, które udowadniają, że nawet w najmniejszej rzeczy, czy chwili można zobaczyć coś pozytywnego. Każdy bohater jest inny. Ma w sobie coś co sprawia, że jest indywidualnością. To co mnie denerwowało w tej książce, to mnogość przewidywalnych zachowań bohaterów. Nawet najbardziej intrygujące momenty kończyły się w łóżku, albo jakoś całkiem niedaleko. Historią sama w sobie czasem wydawała mi się banalna, ale i tak chętnie czytałam dalej.

Każdy ma swój gust, więc komuś się spodoba, komuś nie. Ale to żadna filozofia akurat, bo z każdą rzeczą tak jest przecież, np ja lubię rzeżuchę, a mój facet nie ( pozdrawiam Cię mój Facecie! ).
Tak jak pisałam wyżej, mnie zachęciła okładka i kojarzące się  nazwisko autora (dobrze, że jest bardzo widoczne). A Was może skusi moja opinia.

Tak, czy śmak ja polecam "Norwegian Wood". A Wy i tak zrobicie co chcecie..



                                                                "Moja książka!"

Czytaliście? Przeczytacie? Prawda, że ładna okładka?


Pozdrawiam J.





2 komentarze:

  1. Okładka ładna z agamą :) A na wyprzedażach zazwyczaj nim nie ma, albo perełki ale nie w naszym rozmiarze :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Zachęciłaś mnie, więc z niecierpliwością czekam na ferie i chwilę wolnego czasu. Wprawdzie nie czytałam jeszcze żadnej książki tego autora, ale słyszałam o nim wiele pozytywnych opinii. Rzeczywiście jej okładka ma ciekawą barwę, ale od razu kojarzy się z Japonią-jest na niej kwiat wiśni.

    OdpowiedzUsuń